Wda splyw czterodniowy - Klub turystyki "Noteć"

K l u b      T u r y s t y k i     "N o t e ć"
  księga gości
  o szkole
  drukuj stronę
Szukaj
RODO
Idź do spisu treści

Menu główne:

Wda splyw czterodniowy

Splywy kajakowe > 2015

Przedstawiamy relację ze spływu kajakowego zorganizowanego przez Klub Turystyki "Noteć".

Klub Turystyki „Noteć” zorganizował dla klubowiczów i zaproszonych gości 4-dniowy spływ kajakowy po rzece Wda.
Po dojechaniu do miejscowości Zimne Zdroje, rozbiliśmy się na pierwszy nocleg, aby z samego rana rozpocząć spływ. Przed nami 35 km trasy do pokonania.
Wda jest dla nas łagodna, pogoda dopisuje. Podziwialiśmy przepiękne rzeczne zakola i zmieniające się krajobrazy, rozświetloną słońcem rzekę, cienisty zakątek z paprociami, jałowcami i mchem, strome zbocza porośnięte starym lasem i rozległe łąki, bzy, jaśminy, podwodne ogrody tańczące w rytm rzecznego prądu. Co pewien czas pojawiał się zagubiony w lesie odludny domek. Są również bobry - gospodarze licznych dopływów Wdy. Nie widać ich w dzień, ale cała rzeka jest ich mieszkaniem. O ich obecności świadczą ponadgryzane drzewa; niektóre z nich przewróciły się już do wody i trzeba przeciskać się między gałęziami. Oczywiście na każdym postoju nie mogliśmy oprzeć się pokusie i zażywaliśmy odświeżającej kąpieli w cudownie czystej i chłodnej wodzie.
Na drugi nocleg późnym popołudniem przypłynęliśmy do wsi Wda, gdzie kilkaset metrów za wsią pod lasem rozbiliśmy się na polu biwakowym.
Wczesnym rankiem udaliśmy się na zakupy, ponieważ była to ostatnia wieś położona nad rzeką, w której był sklep.Po wyruszeniu w trasę czekała nas jedyna przenoska przy elektrowni wodnej we Wdeckim Młynie.
Późnym popołudniem dopływamy do Błędna. Tutaj nurt wyraźnie przyspieszył a miejscami wystawały pozostałości po starym moście w postaci pali. Wpływamy do Wdeckiego Parku Narodowego. Przy moście drogowym na trasie do Błędna rozbiliśmy ostatni biwak, gdzie przy ognisku zjedliśmy kiełbaskę. Rano, po porannej kąpieli w rzece ruszyliśmy w stronę Tlenia – naszego punktu docelowego.
Dopłynęliśmy do leśniczówki Pohulanka. Mniej więcej w tym miejscu zaczął się trudniejszy odcinek rzeki, gdyż nurt zdecydowanie przyspieszył, a głazy leżące w korycie utrudniały przepłynięcie.
Przed samym Tleniem nie mogliśmy oprzeć się reklamie smażalni ryb, która znajdowała się nad samą wodą. Oczywiście postój zaczęliśmy od kąpieli w rzece, aby za chwilę udać się na smażonego pstrąga. Ryba była przesmaczna i co najważniejsze świeżutka bo pochodziła z własnego stawu.
Po takiej uczcie ostatnie kilometry pokonaliśmy przy wspaniałej pogodzie w błogim nastroju, dopływając przez jezioro do ośrodka PTTK-u, końca naszego czterodniowego spływu.
Spływ był bardzo udany, dzięki wspaniałym widokom, pięknej pogodzie i super ekipie, której bardzo dziękuję za uczestnictwo w tym spływie.

 
e-mail: Tadeusz Kunikowski
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego